Przepis bazowy znalazłam gdzieś w necie, ale podchodziłam do niego z dużą rezerwą. W końcu jednak zamarzył mi się świeży, chrupiący chlebuś... i upiekłam. Dokładnie taki wyszedł... chrupiący, pachnący, w środku mięciutki i lekki... a jego wykonanie jest banalne - nie można go chyba zepsuć :)
0 (0 ocen)
Komentarze